piątek, 4 lutego 2011

Czystki Etniczne
w siedzibie "Książąt Lubuskich"
urzędnicza karuzela stanowisk



Konkursowa zabawa z blogiem roku, dopala się jak harcerskie ognisko nad ranem.
Można komentować wydarzenia, które wyskakują jak króliki z kapelusza Prestidigitarora.
Szczególnie jedno zjawisko, powoduje silne swędzenie palców i od tego zacznę.
Chodzi mianowicie o  powyborcze zmiany w Urzędach.

          W afrykańskich krajach zmiana cesarza odbywa się  w specyficzny sposób. Nowy satrapa za pomocą pałki, maczety lub bardziej nowocześnie - karabinu, skutecznie usuwa w niebyt przegranych. W naszej rzeczywistości, konsekwencją przewrotów pałacowych, jest włączenie "urzędniczej karuzeli stanowisk". Przykład z okolicy. Miejsce akcji, siedziba "Książąt Lubuskich", czyli  Lubuski Urząd Marszałkowski. (Dla mniej zorientowanych, Lubuskie, to marginalizowana kraina Euro-kołchozu  w okolicach Odry i Warty).

            Zaraz po wyborach, demokratycznie wybrana grupa przedstawicieli lokalnej społeczności, zawiązała świeżutką różowo-zieloną koalicję. Młody "Osesek" jakim jest koalicja od razu pokazał wyszczerzone zębiska. Mocna dotychczas LSD SLD została usunięta z zarządu województwa. Na jej miejsce zgodnie z "tryndem" obowiązującym w całym kraju, wskoczyło PSL. No i się zaczęło.

            Na pierwszy ogień zdymisjonowany został Marszałek. (miłośnik skórzanych mebelków za 133 tys. zł wielbiciel gadżetów, limuzyn, tuba propagandowa samego siebie, poszukiwacz marki Lubuskiego etc. etc.). Po tym radykalnym cięciu, rozpoczęły się regularne  "czystki etniczne". Urząd Marszałkowski niczym  rozpalonym do czerwoności żelazem, jest czyszczony ze "zgniłej tkanki".  Byli niedoścignieni samorządowi fachowcy, okazali się z dnia na dzień fachowcami nie spełniającymi oczekiwań.  Dyrektorzy departamentów i ich zastępcy padają jak muchy. Strach zajrzał w miejsce gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Przewrotnie zapytam: Jak do cholery ten Urząd funkcjonował dotychczas? "Pretorian" poprzedniego marszałka zastępuje "desant" w postaci wysokiej klasy specjalistów. (zaufanych nowej Pani Marszałek). W urzędzie pojawiają się nowe twarze z kończyną w klapie. No bo przecież skoro Partia Szkodników Ludowych dostała się do koalicji to kawał urzędniczego tortu im się należy jak psu zupa. Wypościli się przez lata jak anorektyk.

W tle tego powyborczej młócki, przegrane frakcje usilnie poszukują stanowisk dla zdymisjonowanych kolegów. Diaspora LSD SLD szczególnie silnie odczuwa więzi ze swoimi "członkami". Parafrazując znane powiedzenie:
Stanowiska muszą się znaleźć!
No i znajdą się. Znajdą się jak zawsze!
Nie wszędzie przecież przegrali wybory. Od czego jest Urząd Miasta?! Od czego Miejskie Spółki.
Ogólny bilans wyborów samorządowych wyjdzie na plus.
W ogólnym rozrachunku, ten plus to przyrost o parę procent urzędniczego aktywu.
Tylko z samorządnością i społeczeństwem obywatelskim to wspólnego nie ma nic!


8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz