sobota, 2 kwietnia 2011

Prawo Mięsa Armatniego
Uzupełnienie praw Parkinsona


Drugie Prawo Parkinsona:
Liczba urzędników państwowych
stale rośnie, w tempie od 5 do 7
procent  rocznie. Nawet gdy przyrost
naturalny w kraju jest bliski zeru.


            Jakiś czas temu przemierzając ulicą Piaskową w Zielonej Górze naszły mnie, nieco ponure myśli. Zaraz na samym początku ulicy, rzuca się "na oczy" historyczny budynek. Pamiętam część jego historii. Kilkanaście lat temu były tam jakieś rozpadające się warsztaty. Później gdy czasy słusznie minione, stały się czasami słusznie minionymi, nastała gospodarka wolnorynkowa. Budynki przejęła firma "Mazurkiewicz". Po jakimś czasie przekształciła się w firmę Mazel. Kilkadziesiąt ludzi wytwarzało dochody i podatki.

I tak mogło by pozostać. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.
Przyjazne dla  biznesu, jak święta inkwizycja dla czarownic, władze Zielonej Góry nie doszły do porozumienia w pewnych kwestiach z firmą Mazel. Firma wyprowadziła się do Nowej Soli. Widać tam łatwiej "dochodzi się do porozumienia". A że przyroda nie znosi próżni, to coś się musiało wydarzyć. No i stało się. Budynek  "opanowała" kolejna głowa Hydry o nazwie Urząd Marszałkowski.

I tak firma "produkująca" podatki, została zastąpiona tworem pożerającym podatki..

Smutny wniosek się z tego wyłania:
Coraz więcej pasożytów,
I coraz mniej żywicieli.

           Przejdźmy teraz do próby dopisania kolejnego Prawa Parkinsona które "ulęgło się" podczas spaceru. Zapowiedź przez Premiera zwolnień w administracji, spowodowała w urzędach, histeryczny nabór "mięsa armatniego". Miało owo mięso być "materiałem", do zapowiadanych zwolnień. Jak w diagramie na początku posta. Pasożyt zainwestował w walkę obronną. (oczywiście zainwestował pieniędzmi podatnika). Przyrosło kilkadziesiąt tysięcy pobierających pensje. Batalia o ograniczenie biurokracji skończyła się klęską. Premier przyznał w programie "Śniadanie Mistrzów", że "poległ" w tej sprawie. To co się stało nie jest tylko zwykłą porażką, to jest katastrofa wbijająca kolejny nóż w plecy budżetu. Przyrost urzędników przekroczył modelowe "Parkinsonowskie" 7%. Korwin Mikke na swoim blogu umieścił taką myśl:
"Pijawki nie likwiduje się ciągnąc za ogon, tylko osuszając staw."
Premier spróbował pijawkę poszamotać za ogon i wyszło jak zawsze.

Pojawiło się zjawisko które można by ująć w kolejne prawo. Nazwijmy je,
Prawo Mięsa Armatniego:
Zapowiedź zwolnień w administracji, powoduje gwałtowny przyrost zatrudnienia w urzędach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz